– Rok 2020 rzeczywiście był tragiczny. Ta sytuacja pandemiczna dotknęła nas bardzo. Jesteśmy chyba jedną z branż, które tak bezpośrednio i natychmiastowo odczuły skutki. A wynika to z warunków, jakie zostały nam narzucone, m. in przez rząd, poprzez to, że musieliśmy się stosować do limitów liczby pasażerów w autobusach – mówi Jacek Dmowski, prezes MPK.
Spadła także sprzedaż biletów. Zamknięcie szkół miało na to największy wpływ, bo większość klientów MPK to wciąż młodzież, w normalnych warunkach dojeżdżająca na co dzień do placówek edukacyjnych. Ale na sytuację tę wpłynęły także inne czynniki. Wiele osób zaczęło pracować zdalnie, przez co przestały dojeżdżać do pracy komunikacją miejską lub – by poczuć się bezpieczniej – przerzuciły się na dojazdy samochodem. Seniorzy natomiast, ze względu na to, że znajdują się w grupie ryzyka zakażeniem koronawirusem, bardzo mocno ograniczyli swoje wyjścia z domów.
– Mamy już wstępne podsumowanie ilości sprzedanych biletów. Jeszcze jest to weryfikowane (…) Łączna sprzedaż biletów, i miesięcznych, i jednorazowych, to jest w granicach niecałych 62 procent tego, co w 2019 roku. Można to inaczej określić: przewieźliśmy prawie o 40 procent mniej pasażerów niż w roku 2019, a w związku z tym sprzedaliśmy o 40 procent mniej biletów niż rok wcześniej. Do tego należy doliczyć znaczący spadek w przejazdach ulgowych, w tym z ulgą 100 procent, dla osób po 70. roku życia. I w tej grupie spadki również wyniosły dokładnie 40,5 procent – wyjaśnia prezes MPK.
Choć jednak z powodu pandemii przedsiębiorstwo odnotowało znacznie mniejsze zyski, to udało mu się poczynić także pewne oszczędności. Spółka ograniczyła bowiem niektóre wydatki. Część autobusów jeździła pusta lub prawie pusta, więc kursy niektórych linii zostały zawieszone, a liczba kursów na innych – zmniejszona, poza godzinami szczytu. Dzięki temu udało się zaoszczędzić na paliwie, a prawie 100 tys. zł. także na częściach zamiennych do autobusów. Były bowiem mniej eksploatowane i rzadziej się psuły. Skrócił się także czas pracy kierowców, więc zmniejszyły się ilości płatnych nadgodzin.
– Jakieś oszczędności, dosyć znaczące, były. Warto powiedzieć, że przez cały rok, w stosunku do planu pierwotnego z początku roku, wykonaliśmy ok. 350 tys. km mniej niż było założone. A żeby odzwierciedlić skalę zmniejszenia – to jest tak, jakbyśmy w normalnych warunkach w miesiącu lipcu i sierpniu w ogóle nie wyjechali. To jest sporo! – dodaje Jacek Dmowski.
Dzięki tym oszczędnościom, spółce udało się jakoś przetrwać ten trudny 2020 rok. Tym bardziej, że pojawiły się w tym czasie także nowe wydatki – na środki ochrony osobistej i odkażanie wnętrz autobusów. W ciągu roku pochłonęły one kilkadziesiąt tysięcy złotych. Więcej o wydatkach i oszczędnościach siedleckiego MPK w 2020 roku usłyszycie w załączonym poniżej materiale dźwiękowym.