– Te 10 milionów to jest potrzeba, którą wyartykułowały w swoich wnioskach do zmian w planie placówki oświatowe. Nie tylko szkoły, bo i przedszkola, i żłobek też. I te jednostki same złożyły do nas potrzeby planistyczne, a wynikiem tych potrzeb jest: po pierwsze podwyżka wynagrodzeń nauczycieli od 1 września, która była dopiero znana na koniec sierpnia, bo wtedy ukazało się rozporządzenie ministra edukacji, zatwierdzające stawki wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli i ustalono nową tabelę płac; po drugie pochodną tego są zjawiska związane z wyrównywaniem płacy minimalnej w roku 2020 (…); po trzecie w miesiącu sierpniu bardzo dużo nauczycieli złożyło wnioski o rozwiązanie stosunku pracy, więc pojawiły się odprawy na poziomie ok. 1 mln 800 tys. zł; poza tym zwiększyły się wydatki na tzw. specjalną organizację nauki, gdyż prawo oświatowe od 1 stycznia wprowadziło wymóg, że w każdej klasie, niezależnie czy szkoła jest integracyjna czy nie, wymagani są dodatkowi nauczyciele specjaliści, jeżeli pojawia się dziecko z orzeczeniem – podkreśla Kazimierz Paryła.
Z tego powodu niektóre szkoły musiały zatrudnić nawet kilkunastu nowych pracowników, bo dzieci z różnego rodzaju orzeczeniami jest coraz więcej. Oprócz tego od 1 września wzrosły też wydatki na nauczanie indywidualne. Według skarbnika wszystko to kosztowałoby łącznie około 10,5 mln zł, których brakuje w budżecie. Przypomina on także, że dokładnie rok temu, również na sesji wrześniowej, rada miasta debatowała o konieczności 19 mln zwyżki dla oświaty.
Jak podkreśla prezydent Andrzej Sitnik, sytuacja, w jakiej obecnie znalazło się miasto, jest trudna. Zdecydowanie wymaga dalszej dyskusji i podjęcia konkretnych działań. Na początek planuje ją przedyskutować z urzędnikami magistratu: – Będziemy analizowali tę sytuację z biurem prawnym, z wydziałem finansowym (...) Teraz, kiedy nie ma zmiany planów finansowych w jednostkach Urzędu Miasta, tych jednostek nie można zasilać pieniędzmi. A w związku z tym, o czym mówił pan skarbnik, może być taka sytuacja jak brak chociażby wypłat w jednostkach podległych Urzędowi Miasta w sensie finansowania.
Niektórzy radni już teraz zapowiadają jednak, że są skłonni do dialogu. Radny Mariusz Dobijański z PO podkreśla, że już podczas tej sesji, choć był przeciwny emisji obligacji, to jednak wraz z kolegami zaakceptował plan budżetowy z autopoprawką zaproponowaną przez skarbnika. Teraz będą czekać na rzetelne opracowanie nowej propozycji planu finansowego, którą można by było poddać głosowaniu w kolejnych tygodniach.
– Nie wiemy, czym kierowali się koledzy z PiS-u, że nie przyjęli tej uchwały. W związku z tym jest ona – w moim przekonaniu – w dalszym ciągu w obiegu roboczym. Jest październik przed nami, jest jeszcze możliwość zwołania dodatkowej sesji. Trochę niepoważnie wygląda sytuacja, w której alternatywne, i to bardzo alternatywne rozwiązanie, pojawia się w godzinę. Powiem szczerze, że byłem przekonany, że takie rozwiązanie jest. I też znając skarbnika (…) byłem przekonany, że ma inne rozwiązanie. Ma. I myślę, że to rozwiązanie znajdzie jednak pozytywne rozstrzygnięcie, tylko pewnie w miesiącu przyszłym – podsumowuje radny.
Jego zdaniem prezydent od początku powinien był wyjść do radnych nie z propozycją emisji obligacji, a właśnie z jakimś planem alternatywnym, który po analizie najprawdopodobniej zostałoby przez radę miasta zaakceptowane. Teraz przed prezydentem trudne zadanie przekonania do swojego pomysłu także radnych PiS-u.