– Nie wiem, jak ta narodowa kwarantanna wpływa na starsze dzieci, ale moje przedszkolaki dosłownie dostają świra. Pierwsze tygodnie były dla nich jak wakacje, więcej czasu z mamą itd. Cieszyły się. Ale z czasem zaczęły po prostu świrować. Teraz codziennie coś psocą, dosłownie łażą po meblach, a my mamy problem, by je jakoś upilnować. Zrobiły się nieznośne. Widzę, że brakuje im kontaktu z innymi dziećmi i takiej normalnej zmiany miejsca. Ciągłe zamknięcie w czterech ścianach bez kontaktu z rówieśnikami, do którego były przyzwyczajone, nie jest dla nich dobre – mówi Jan, siedlczanin i tata dwóch córek.
Jak podkreślają mamy starszych dzieci, na nie także okres kwarantanny narodowej, a także powiązany z nim brak bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami, nie wpływa najlepiej.
– Zamknięcie dzieci w domu, które jest w tej chwili konieczne, źle wpływa na ich psychikę, na motywację do nauki. Wcześniej chodziły do szkoły, miały różne zajęcia, spotykały się z kolegami... A teraz jest tylko nauka przez Internet. Lekcji online w naszym przypadku nie ma praktycznie wcale, dzieci tylko dostają materiały wypisane, czego się trzeba nauczyć. Motywacja do nauki im spada. Dzieciom jest już po prostu za dużo. Chciałyby się spotkać z kolegami, z koleżankami, nawet bardzo chętnie chciałyby już pójść do szkoły, co wcześniej nie było takie oczywiste – mówi Katarzyna z Siedlec, mama chłopca i dziewczynki w wieku wczesnoszkolnym.
– Powiem szczerze: tak jak moja moje dzieci mówiły, że szły do szkoły dosłownie „do gułagu”, tak teraz mówią „Mamo, ja chcę do szkoły!”. I ja mówię „Synu, jak też chcę, żebyś poszedł do szkoły, ale nikt nas o zdanie, niestety, nie pyta”. Tak samo u mnie w rodzinie jest dwójka dzieci w wieku przedszkolnym, i te dzieciaki ryczą, bo chcą do przedszkola! To jest problem, i to duży. Bo dla tych dzieci w ogóle pojęcie „kwarantanna” jest tak daleko abstrakcyjne... Dla mojego 11-latka to jest abstrakcja, mówi: „Mamo, ale przecież dyrektora samochód stoi pod szkołą!”. To jest problem. Powinien się znaleźć ktoś taki, kto wymyśli coś fajnego, jak zająć dziecko i odciążyć rodzica – zwierza się nam Anna, mama dwóch nastoletnich chłopców z okolic Siedlec.
Niestety, dopóki żłobki, przedszkola i szkoły nie zostaną ponownie otwarte, rodzice muszą sami organizować czas młodszym dzieciom, a także starać się podsuwać dodatkowe zajęcia tym starszym. W miarę upływu kolejnych tygodni staje się to jednak dla nich coraz trudniejsze... Dlatego wielu z nich nie może się już doczekać ponownego otwarcia placówek edukacyjnych.