Poniżej nagranie wideo, które udostępniła na swoim facebookowym profilu siedlecka policja:
Na szczęście łoś, który pojawił się na ulicy Janowskiej był bardzo ostrożny i przed wejściem na jezdnie najpierw zatrzymał się i rozejrzał. Taka „uprzejmość” to jednak rzadkość. Przeważnie spotkania z dzikimi zwierzętami mają bardzo poważne skutki. - Tak niestety jest, że łosi jest coraz więcej – przyznaje Marek Myszkiewicz, naczelnik siedleckiej drogówki. - Nie ma odstrzału tych zwierząt i mamy wypadki z ich udziałem – kilka dni temu na drodze krajowej nr 2 łoś został uderzony przez dwa samochody ciężarowe. Dobrze, że to nie były samochody osobowe, bo biorąc pod uwagę gabaryty łosia, jego wagę mogło to się skończyć tragicznie – mówi.
Oprócz łosi, na drogi wybiegają też sarny czy dziki. Od początku roku siedlecka policja odnotowała blisko 80 zdarzeń z udziałem dzikich zwierząt. Wielu z nich można byłoby uniknąć, gdyby kierowcy jechali wolniej. - Trzeba pamiętać o dostosowaniu prędkości do panujących warunków drogowych i być przygotowanym na to, że w każdej chwili łoś czy inne zwierzę dziko żyjące może wtargnąć na jezdnię – podkreśla naczelnik siedleckiej drogówki. Warto też pamiętać, że wędrówki dzikich zwierząt często odbywają się stadami. - To co często gubi kierowców - przebiegnie jedno zwierzę, kierowca myśli, że zmniejszy prędkość i przejedzie tuż za nim, a tu wyłania się drugie zwierzę i dochodzi do zdarzeń drogowych – tłumaczy i apeluje o czujność i zdjęcie nogi z gazu na trasach w pobliżu lasów i pól.
Do wypadków z udziałem łosi czy saren najczęściej dochodzi na drogach w kierunku Łosic, Garwolina, a także na na krajowej „dwójce”.