W jednej z budek przy ulicy Chrobrego w Siedlcach ekolodzy znaleźli martwą kawkę z uciętymi nogami. - To ewidentnie działanie człowieka – twierdzi Ireneusz Kaługa z Grupy Ekologicznej.
- Trudno znaleźć słowa na taki czyn. Ptak ewidentnie został schwytany i wypuszczony żywy po obcięciu nóg. Przyleciał do skrzynki lęgowej i tam skonał w męczarniach z głodu i pragnienia. Na nic innego to nie wskazuje, bo ani atak drapieżnika, ani miejsce takie, gdzie rzeczywiście mógł się tam jakiś drapieżnik dostać do tej skrzynki i tego ptaka zamordować – wyjaśnia.
Ornitolog dodaje, że w ostatnim czasie daje się zauważyć coraz bardziej negatywne nastawienie ludzi do ptaków i działań, które pomagają zachować istnienie poszczególnych gatunków w miastach.
- Z wielu okien słyszeliśmy: "po co nam te kawki, gawrony i wróble, to wszystko tylko brudzi parapety". Coraz częściej przekonuję się, że jako ludzie nie zdajemy egzaminu, mieszkamy tylko w betonowych dżunglach i tak naprawdę poza sobą nie widzimy niczego co wokół nas, a później jesteśmy zdziwieni, że jakieś gatunki giną lub zmniejszają swoje liczebności – mówi Ireneusz Kaługa.
Warto pamiętać, że ptaki to naturalna broń w walce z owadami. W miastach pełnią ważną funkcje sanitarną, a dzięki skrzynkom lęgowym pożyteczne gatunki pozostają w naszym sąsiedztwie.
W tym roku siedleccy ekolodzy oczyścili około 130 budek lęgowych, a część wymienili na nowe. Akcja była realizowana dzięki współpracy z Siedlecką Spółdzielnią Mieszkaniową, która wykonując termomodernizację swoich budynków, organizuje dla ptasich lokatorów zastępcze miejsca do odbywania lęgów.