Mazowieckie Święto Chleba i Sera rozpoczął tradycyjny korowód z wieńcami dożynkowymi. - Od kilku lat z lokalną firmą, która produkuje nabiał miasto Węgrów wspólnie chce podziękować za płody ziemi - mówi Paweł Marchela, burmistrz Węgrowa. Stoiska uginały się pod pachnącymi bochnami chleba, wypiekanymi według dawnych receptur. - Mamy tu chleb pieczony według wieloletniej tradycji np. chlebek pytlowy. On jest wypiekany w piecu węglowym. Mamy chlebek pieczony na liściu chrzanu, również wiele lat wstecz było to stosowane, po to aby bochenki nie przywierały do pieca – wymienia Bartosz Aptacy, wystawca z Kurpiów. - Mam duże blachy babcine i piec kaflowy, więc ten chleb jest bardzo wyrośnięty. Recepturę każdy ma swoją, ale przede wszystkim ciasto trzeba długo wyrabiać, bardzo długo, bo musi być elastyczne – zdradza Stanisława Góral, mieszkanka Żulina. Święto Chleba i Sera to okazja dla lokalnych producentów do zaprezentowania swojej bogatej oferty. - Reprezentujemy polską listę produktów regionalnych. Nasze produkty są wszystkie wpisane na listę ministerialną, albo dziedzictwa kulinarnego. Chcemy pokazywać, że to żyje jeszcze, tak jak kwas chlebowy, kozie sery czy miody - wymienia Juliusz Durka, wystawca z Marek. Z tej imprezy nikt nie wyszedł głodny. – Takie wydarzenia są bardzo potrzebne, bo pokazują jak się kiedyś robiło chleb. Kupiliśmy chleb na maślance i fefernuchy. To są ciastka kurpiowskie z marchwią – mówi mieszkanka Węgrowa. - Próbowaliśmy chleba wiejskiego ze smalcem, bardzo dobry. Już teraz bardzo rzadko się spożywa takie rzeczy. Gonitwa tej codziennej pracy zmusza nas do szybkich zakupów. Nie patrzymy co kupujemy. Bułeczka tylko i coś do tego, a chleb pierwszy z półki. Tutaj mamy możliwość popróbować właśnie tych tradycyjnych chlebów, wypiekanych na zakwasie – mówią kolejni mieszkańcy. Oprócz uczty dla ciała, było też coś dla ducha. Na scenie przez cały dzień odbywały się koncerty.
Olga Skrzek