- Akcja zapowiada się dość ciekawie, bo tak naprawdę nie wiemy do końca, co znajduje się w gniazdach, do których będziemy wjeżdżać. Na przełomie kwietnia i maja mieliśmy duże straty i część ptaków wyrzuciła pisklęta, ale mamy też takie gniazda, w których notujemy cztery, a nawet pięć młodych – mówi Ireneusz Kaługa, prezes Grupy Ekologicznej.
Ornitolodzy odwiedzają bocianie gniazda na terenie powiatu i zakładają boćkom specjalne opaski. W ciągu 10 lat trwania akcji udało się oznakować około 6 tysięcy młodych ptaków. - W jednym gnieździe znakujemy wszystkie młode obrączkami czarnymi typu ELSA, w drugim zakładamy kombinację zielonych znaczników i obrączek metalowych. Chcemy porównywać później, jakie są różnice w odczytywaniu naszych bocianów – tłumaczy lider Grupy Ekologicznej.
Każda obrączka posiada indywidualny numer. Zakładana jest bocianom w widocznym miejscu, tak by nawet z dużej odległości można było odczytać wszystkie dane. - Obrączki przede wszystkim pokazują czy bociany wracają w okolice miejsc wyklucia, jak daleko się od tych miejsc osiedlają, gdzie się zatrzymują żeby żerować, bo z trasy przelotu naszych bocianów często dostajemy też informacje powrotne. Niebagatelne informacje dotyczą również ptaków młodocianych, które nie przystąpiły jeszcze do lęgów i koczują w różnych miejscach Polski, mamy w tym roku informacje z województwa lubuskiego, z Wielkopolski… - wymienia Ireneusz Kaługa.
Ornitolodzy zamierzają oznakować około pół tysiąca młodych bocianów. W tym roku po raz pierwszy w akcji nie biorą udziału dzieci ze szkół i przedszkoli. To przez epidemię koronawirusa.