Po zachęcie ze strony fundacji, na skrzynkę mailową siedleckiego magistratu spłynęła lawina maili od zaniepokojonych internautów. Pracownicy fundacji powiadomili też o sprawie dwie różne instytucje.
– Złożyliśmy zawiadomienie na gminę do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa oraz poinformowaliśmy Państwową Inspekcję Weterynaryjną o tych nieprawidłowościach. Teraz czekamy na dalszy rozwój sytuacji. Naszym głównym celem jest stała poprawa warunków zwierząt z tej gminy. I to, żeby miały zapewnione pomieszczenia, w których będą mogły swobodnie się poruszać (…). Najbardziej rażące są zbyt małe klatki. Są to klatki przeznaczone dla zwierząt po operacjach, na krótkie przetrzymanie po zabiegu, a nie klatki do stałego przetrzymywania zwierząt. I fakt, że brakuje zasobów ludzkich, żeby psy były na bieżąco wyprowadzane, miały zmienianą wodę, dawany pokarm i sprzątane te klatki – mówi Aleksandra Grynczewska, prezes fundacji. Jej opinię popierają niektórzy przedstawiciele lokalnego stowarzyszenia Zwierzoluby z Siedlec.
Mariusz Myrcha, kierownik referatu infrastruktury oraz inspektor Marlena Kosowska z Wydziału Gospodarki Komunalnej siedleckiego magistratu podkreślają, że na bieżąco kontrolują przychodnię weterynaryjną. Twierdzą, że gabinet, który wygrał przetarg na zajmowanie się w tym roku w mieście bezdomnymi zwierzętami, spełnia wszystkie wymagane normy. Wyjaśniają także, że bezpańskie zwierzęta odłowione w mieście przebywają w lecznicy czasowo, do momentu znalezienia właściciela, co najczęściej trwa kilka dni. Jeżeli właściciel się nie odnajduje, w kolejnych tygodniach zwierzaki zostają wysterylizowane, a później na ogół adoptowane, jeszcze zanim trafią do schroniska w Ostrowi Mazowieckiej. Dodają przy tym, że jest to jedyne schronisko, z którym współpracuje miasto, a ta współpraca trwa od wielu lat. Urzędnicy zapowiadają też, że ze względu na zaistniałą sytuację i lawinę maili, które zostały w tej sprawie nadesłane do Urzędu Miasta, kontrole w gabinecie będą przeprowadzane jeszcze częściej.
Według właściciela lecznicy weterynaryjnej Pawła Prokopowicza psy mają bardzo dobre warunki.
– Nasze zwierzęta są na bieżąco dozorowane. Wykonujemy u nich w ciągu dnia dwukrotne sprzątanie klatek. Jeżeli jest taka możliwość, wykonujemy też w ciągu dnia dodatkowe sprzątania. Uważam, że warunki u nas są dobre. Wielu wolontariuszy, opiekunów społecznych u nas przychodzi do zwierząt, i widzi, w jakich te zwierzęta są warunkach. Dużo wolontariuszy zajmuje się zwierzętami, wyprowadza je na spacery, więc oprócz tego, że my wyprowadzamy je tutaj na terenie lecznicy z tyłu, to jeszcze wyprowadzają wolontariusze każdego psa osobno. My jesteśmy zszokowani taką nagonką na tę sytuację – mówi weterynarz. Dodaje on także, że kiedy klatki są sprzątane, psy przebywają na wybiegu, co potwierdzają posiadane przez niego nagrania z monitoringu.
Zdaniem wolontariuszki Olgi Stojak, która codziennie wyprowadza przebywające w przychodni zwierzaki na spacery, psy są tam bardzo dobrze traktowane.
– Mam dostęp za pozwoleniem właścicieli i do zaplecza, w którym są psy odłowione, i do podwórka, na którym psy przebywają. Byłam tam choćby ze względu na to, że chcę adoptować białego psa, którego znalazłam. W związku z tym staram się spędzać z nią jak najwięcej czasu i też chciałam wiedzieć, w jakich warunkach ten pies przebywa (…). Wracam z psem ze spaceru i mówię, że pies ma problemy, że załatwia się nie tak, jak powinien. Za chwilę pani, która tam pracuje, mierzy mu temperaturę, podaje mu stosowne leki. Następnego dnia zachodzę – nie ma już takiego problemu (...). Zazwyczaj jestem tam bez zapowiedzi, i nie zdarzyło się, żeby psy miały brudno – mówi wolontariuszka.
Prezydent Andrzej Sitnik podkreśla, że magistrat zastanawia się nad podjęciem kroków prawnych wobec internetowych hejterów, którzy psują reputację miasta. Także pracownicy gabinetu weterynaryjnego akcentują, że wszelkie pomówienia traktują bardzo poważnie i będą je konsultować z prawnikiem.