- Opóźniły się lęgi. Bociany przyleciały w tym roku wcześniej, ale pary na gniazdach się zmieniały i nie przystąpiły w normalnym terminie do lęgu. Mamy opóźnienie o jakieś 7-10 dni na terenie naszego powiatu. Dodatkowo jeszcze warunki atmosferyczne były niekorzystne i mieliśmy takie gniazda, w których niestety całe legi padły – tłumaczy lider Grupy Ekologicznej. To z powodu przeziębienia, z którym młode ptaki sobie nie poradziły. Jak dużo ich było? To okażę się podczas akcji znakowania boćków.
Ornitolodzy chcą zaobrączkować pół tysiąca młodych. Mają potrzebne obrączki, ale brakuje pieniędzy na opłacenie wysięgnika, który umożliwi dostanie się do gniazd. - Ciągle poszukujemy osób i instytucji, które by wsparły naszą akcje, dofinansowując koszty wysięgnika. Ostatnie miesiące były dość kontrowersyjne jeśli chodzi o poszukiwanie dofinansowania, wiele instytucji nam odmówiło – mówi Ireneusz kaługa.
Jedne dzień pracy maszyny kosztuje około tysiąca dwustu złotych. Akcja obrączkowania trwa zwykle ponad tydzień. W tym roku po raz pierwszy nie wezmą w niej udziału dzieci z przedszkoli i szkół. W związku z epidemią koronawirusa, ekolodzy ograniczają do minimum liczbę osób zaangażowanych w ich działania.