Na razie wsparcie osób z zewnątrz w siedleckim DPS-ie nie funkcjonuje, bo choć z kilku różnych siedleckich instytucji zgłosiły się osoby chętne do pomocy, to niestety, ze względów sanitarnych Sanepid nie wyraził zgody na ich wejście do placówki. Z opieką nad seniorami musi sobie zatem radzić personel. To trudne, bo większość pracowników przebywa na zwolnieniach lekarskich lub na kwarantannie, a w domu mieszka około 90 podopiecznych.
– Część pracowników, którzy mają już narzuconą izolację domową, odbywa ją tutaj, za zgodą Sanepidu. Ponieważ dobrze się czują, to mogą tu świadczyć usługi, nawet jeżeli są pozytywni pod kątem koronawirusa. Gros mieszkańców jest pozytywnych, więc pracują. Zwracaliśmy się, oczywiście, o pomoc do innych jednostek. Przede wszystkim działa sztab zarządzania kryzysowego przy Urzędzie Miasta Siedlce, który nas wspiera. Ale na ten moment nie możemy, poza pracownikami, nikogo z zewnątrz wpuścić na teren DPS-u. Bo wiadomo, jest tu bardzo duże ognisko, tak jak wypowiedziała się pani dyrektor z Sanepidu, i nie możemy narażać innych osób. Radzimy sobie jak możemy – mówi Maria Wierzejska, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Siedlcach.
Część zakażonych pracowników odbywa kwarantannę w placówce. Prawdopodobnie zakończy się ona w przyszłym tygodniu. Być może wtedy Państwowa Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Siedlcach wyrazi zgodę na to, by przy chorych seniorach pomagali wolontariusze. W DPS-ie przydałaby się także pomoc np. w kuchni, bo wszyscy pracownicy stołówki są obecnie na kwarantannie. Od wczoraj (5 listopada) posiłki są tam dostarczane wyłącznie w postaci dań z cateringu.