– My tego muzeum nie zabierzemy do Siedlec, ja go do grobu też przecież nie zabiorę... Więc wszystko wskazuje na to, że powinniśmy po prostu tak żyć z wsią, na takich zasadach, żeby obie strony były zadowolone – mówi Sławomir Kordaczuk, dyrektor Muzeum Regionalnego w Siedlcach.
W rozmowie z przedstawicielami Stowarzyszenia Nasze Iganie oraz sołtysem wsi, pracownicy Muzeum Regionalnego zapewnili lokalną społeczność, że w miarę możliwości będą udostępniać im dworską przestrzeń do różnego rodzaju spotkań. W Iganiach nie ma bowiem świetlicy, która mogłaby służyć mieszkańcom. W zamian władze placówki otrzymają pomoc w pracach nad odnowieniem budynku. Pierwsze tego rodzaju działania zostaną wykonane już w najbliższych dniach.
– Jest potrzeba zabezpieczenia dachu przed opadami śniegu i deszczu, żeby nie wpadały do wnętrza budynku. Sołtys, pan Roman Chojecki, zadeklarował pomoc w sprzęcie, potrzebnym do owinięcia dachu plandeką, którą zakupimy. Zabezpieczymy w ten sposób budynek przed dalszym niszczeniem. Przeprowadziliśmy już także badania geologiczne, żeby sprawdzić, jakie działania będziemy musieli podjąć, żeby zabezpieczyć budynek przed zapadaniem się w grunt. I wynik tych badań też będzie potrzebny do zaplanowania wzniesienia obiektów towarzyszących, typu np. oficyna, która będzie mieścić biura, kasę, szatnię, czyli takie zaplecze administracyjne – informuje Sławomir Kordaczuk.
i
Wraz ze Stowarzyszeniem Nasze Iganie planowane są już także działania na kolejne lata, m.in. związane z wyposażeniem placówki w eksponaty. Zabytkowy dwór wymaga bowiem nie tylko wielu prac remontowych. Z wyprzedzeniem należy pomyśleć o tym, czym wypełnione zostaną kiedyś sale wystawowe. Ma tam powstać Muzeum Powstania Listopadowego. Dyrekcja placówki zapewnia, że część eksponatów przekażą na potrzeby wystaw okoliczni kolekcjonerzy. Mieszkańcy wsi mają nadzieję, że inne uda się pozyskać od lokalnej społeczności.
– Bardzo chcemy nagłośnić sprawę poszukiwania eksponatów do muzeum. Wiadomo, że rolnicy znajdują czasem w czasie prac jakieś tam drobiazgi. Być może gdzieś u kogoś ocalały jeszcze jakieś sprzęty czy meble, czy maszyny rolnicze, wykorzystywane we dworze. Dlatego chcielibyśmy nagłośnić to wśród mieszkańców, i później pozyskać takie przedmioty ewentualnie do tej powstającej placówki – wyjaśnia Tomasz Nasiłowski, prezes Stowarzyszenia Nasze Iganie.
Członkowie stowarzyszenia są podekscytowani myślą o tym, że w przyszłości, za ok. trzy lata, gdy muzeum rozpocznie działalność, jedna z jego sal wystawowych będzie w całości poświęcona tylko historii miejscowości Iganie, która jest bardzo bogata i blisko 600-letnia. Ich zdaniem, w okolicy mogłaby wówczas zostać powołana do istnienia także jakaś grupa rekonstrukcyjna, złożona z pasjonatów historii, a częściowo także z mieszkańców wsi.
Tymczasem dyrekcja Muzeum Regionalnego apeluje do lokalnej społeczności, by dla własnego bezpieczeństwa nie wchodziła na teren dworku. Okazało się bowiem, że w niektórych miejscach budynek jest niestabilny, a pewne elementy konstrukcji grożą zawaleniem.
