– W niektórych miejscach diecezji pojawiły się takie inicjatywy, że np. ksiądz będzie jechał przez wioskę, natomiast wierni, stojąc przy swoich posesjach będą trzymali w rękach pokarmy, a ksiądz będzie je błogosławił. W niektórych parafiach jest np. zrobione tak – wcześniej z palmami, teraz również z pokarmami – że wierni dzień wcześniej przynoszą je, oczywiście tak, żeby nie naruszyć przepisów, zostawiają te koszyczki, a ksiądz je pobłogosławi. Będą tam osoby odpowiedzialne za pilnowanie tego, żeby żadne stworzenie poza właścicielem tego nie ruszyło. Ale są to różne inicjatywy, które są, że tak powiem, promilowe – mówi ks. Jacek Świątek, dyrektor Biura Prasowego Diecezji Siedleckiej.
Większość parafii w diecezji stosuje się zatem do tego, co zasugerował Episkopat Polski.
– Zaakceptowały to, co zaproponowali księża biskupi, aby w tym roku błogosławieństwo pokarmów odbyło się w domu, przed śniadaniem wielkanocnym, i żeby głowa domu pobłogosławiła te pokarmy – dodaje ksiądz Świątek.
Pobłogosławienie pokarmów nie jest dokładnie tym samym, co ich poświęcenie przez kapłana, ale katolikom może dać poczucie głębszego duchowego uczestnictwa w świętach wielkanocnych.