– Każdy obiekt architektoniczny, zwłaszcza taki jak zabytkowy pałac, jest bardzo cenny dla polskiego dziedzictwa kulturowego. Wiadomo, że jeżeli spłonie i zniszczy się, to może będzie możliwy do odtworzenia, ale za wielkie pieniądze, które nie wiadomo skąd wziąć, zwłaszcza w dzisiejszej trudnej sytuacji, jaką mamy w kraju… Jest to strata niepowetowana i wielka, wielka szkoda – mówi emeryt z Siedlec.
– Szkoda takiego zabytku. Mam nadzieję, że uda się go uratować. Moja mama tam często bywa na różnych występach, bo jest w zespole folklorystycznym i zawsze zachwalała, że to jest bardzo piękne miejsce… Ja też latem tam bywam, często przejeżdżam obok – dodaje młoda mieszkanka miasta.
Zniszczeniu uległ dach i większa część drewnianych stropów. Ogień przedostał się także na pierwsze piętro, gdzie spowodował sporo szkód. Właścicielka i mieszkanka bocznego skrzydła obiektu, Beata Ostrowska-Harris, od lat pracuje nad stopniową renowacją XVIII-wiecznego zabytku. Nie wie, kiedy dokładnie rozpoczął się pożar i co mogło go spowodować. Stojąc pod płonącym budynkiem, opowiadała, że przed 6.00 rano obudziły ją psy, a ogień na dachu zobaczyła z okna. Natychmiast wezwała straż pożarną, która bardzo szybko rozpoczęła akcję gaśniczą. Hrabina podkreślała także, że nie zamierza się poddać, i że już od jutra będzie dalej pracować nad renowacją pałacu. W wynoszeniu i zabezpieczaniu przed zniszczeniem zabytkowych mebli i sprzętów pomagali jej, w asyście strażaków, m.in. także pracownicy pobliskiego Urzędu Gminy Korczew, na czele z wójtem Sławomirem Wasilczukiem:
– Byłem na miejscu po 6.00. Gdy tylko się dowiedziałem, od razu przyjechałem (…) Jest to dla nas bardzo smutne, bo Korczew każdemu od razu się zawsze kojarzył z Pałacem w Korczewie. Była to nasza perełka, ale uważam, że dołożymy wszelkich starań, żeby dalej tak było, czyli żeby ten pałac został odbudowany. Jest nam naprawdę bardzo przykro, ten budynek to była nasza wizytówka.
W akcji gaśniczej uczestniczyło łącznie ok. 200 strażaków z regionu. Na miejscu był także mł. bryg. Paweł Kulicki, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Siedlcach, który poinformował nas, że dogaszanie obiektu potrwa jeszcze co najmniej kilka godzin:
– Pałac już nie płonie, ale akcja nie jest jeszcze zakończona. Działamy, dogaszamy zarzewia na górze. Zejdzie się nam na tym co najmniej kilka godzin. Na dole też prowadzone są działania. Specjalnym odkurzaczem usuwamy wodę, która zalega gdzieś na posadzkach i parkietach. Tak więc straty są ogromne. Z uwagi na nie i na rozmiar zdarzenia nie są znane na ten moment przyczyny pożaru. Myślę, że czynności dochodzeniowo-śledcze wykażą, co spowodowało pożar.
W jego gaszeniu brało udział ok. 40 zastępów straży pożarnej z Siedlec, Sokołowa Podlaskiego i powiatowych jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych. Gdy strop zaczął się walić, nie dało się już sprawnie prowadzić działań gaśniczych wewnątrz budynku, więc oprócz samochodów gaśniczych w akcji wykorzystywane były także specjalne podnośniki.