Gdyby władze miasta, handlarze i dzierżawca nie doszli do porozumienia, w miesiącach od lipca do września targowisko leżące u zbiegu ulic 11 Listopada i Rynkowej najprawdopodobniej byłoby nieczynne. Tak stawiał sprawę jego zarządca. Umowę dzierżawy miał on podpisaną do końca 2020 roku, a obowiązuje go trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Zależało mu na tym, by przynajmniej w ostatnim kwartale roku handlarze zapłacili mu za całe trzy miesiące, bo bał się, że na koniec roku zostanie z nieopłaconymi rachunkami. Narzekał, że nie ma pewności, że wygra kolejny przetarg na dzierżawę terenu. Sytuację komplikował fakt, że musi on podpisać nową umowę z miastem oraz umowy z handlarzami, jeżeli chodzi o naliczanie opłat za targowisko. Na majowej sesji rada miasta przegłosowała bowiem zmianę sposobu naliczania opłaty targowej w dotychczasowej formie.
– Prowadziłem targowisko 30 lat w Siedlcach, 10 w Mińsku Mazowieckim, 10 w Warszawie, 8 w Łosicach. Znam ludzi i wiem jedno, że nie pomylę się, jak powiem, że jedna trzecia klientów w grudniu nie zapłaci ani grosza. W związku z tym zostanę w grudniu bez pieniędzy (...) Moja ostateczna decyzja jest taka, że chcę za czwarty kwartał z góry, za te trzy miesiące po drodze. Jeżeli nie, nie podpiszę z Urzędem Miasta umowy, no i będę żądał odszkodowania, które przynajmniej zapłaci moje długi. I ja, nie zarabiając ani grosza w tym roku, a pracowałem dużo, nie zostanę z długami przy małej mojej emeryturze – argumentował Bogusław Kozioł, administrator targowiska, podczas jednego ze spotkań z handlarzami i przedstawicielami magistratu.
Polecany artykuł:
Wnoszenie opłaty targowej raz na kwartał było jednak czymś, na co kupcy nie chcieli się zgodzić. Wielu z nich nie pracowało w okresie narodowej kwarantanny, więc znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej. Oprócz tego podkreślali, że nie mają pewności, co będzie jesienią i zimą, gdy pandemia może uderzyć ze zdwojoną siłą. Niektórzy dodawali, że nie zapłacą za trzy miesiące z góry, bo w razie jakiegoś wypadku, który uniemożliwi im handel, administrator rynku na pewno nie zwróci im wpłaconych pieniędzy.
Zwaśnione strony udało się pogodzić podczas kolejnego spotkania z władzami miasta. Jak podkreśla Robert Szczepanik, wiceprezydent Siedlec, zależało im na tym, by w miesiącach wakacyjnych, kiedy około stu sprzedających liczy na największy utarg, targowisko nie zostało zamknięte. Poszły więc na rękę zarządcy rynku, przedłużając mu umowę dzierżawy do końca 2021 roku. Dzięki temu zgodził się on na to, na co najbardziej zależało handlarzom, czyli na uiszczanie płatności raz w miesiącu. Magistrat wynegocjował też obniżenie stawek za wynajęcie miejsca na targu, które zarządca chciał nieznacznie podnieść.
Czy kupcy są zadowoleni z tego, co zostało ustalone? Większość mówi, że tak, choć podkreślają, że nie mają jeszcze pewności, ile dokładnie będą płacić, bo wciąż nie podpisali odpowiednich dokumentów. Liczą jednak na to, że w przyszłości poprawią się także warunki pobytu na targowisku, zwłaszcza te sanitarne.
– Jesteśmy jednością jako kupcy i musimy się zgodzić. Takie warunki przyjął, zgodził się pan Kozioł, pan prezydent, i my oczywiście też przyjęliśmy te warunki (…) Dużo będzie poprawione, toaleta tutaj – mówi z nadzieją handlarka, która była obecna na spotkaniu w magistracie.
– Chcielibyśmy, żeby się zmieniło dużo. Tzn. tyle lat handluję, ale uważam, że to jest najuboższy, najbardziej zaniedbany rynek w całej okolicy. Znamy rynki na terytorium Polski w różnych miastach, i są tu wielkie zaniedbania, zapuszczenia sprzed 30 lat. Sprawia to wrażenie, jakby było to zapuszczone, jakby te zyski, dochody, szły nie wiadomo gdzie. A nawet ubikacje, toalety, jeżeli chodzi o sanitariat, o wyposażenie, no jest gorzej niż na wszystkich innych rynkach – mówi handlarz Krzysztof Suśniak.
– Dwa złote się płaci za toaletę, a warunki są naprawdę nie na XXI wiek. Żenujące, ale prawdziwe – dodaje jedna z handlarek.
– No, warunki sanitarne to są w opłakanym stanie. Proszę zajrzeć, nawet dzisiaj, do toalety, to się tam wejść nie da. Poza tym kostki są nierówne. Klienci też mogą sobie nogę zwichnąć, złamać, to jest bardzo źle. Ale czemu to tak jest, czy to idzie pod młotek, czy to idzie później do dalszego użytku jako targowisko, to też tego nie wiemy – skarży się inna handlarka.
Więcej o tym, co mówili na ten temat w handlarze, usłyszycie w zamieszczonym poniżej materiale dźwiękowym.
Jak zapewnia magistrat, dzierżawca terenu zostanie zobowiązany do poprawy panujących na rynku warunków sanitarnych. W pierwszej kolejności najprawdopodobniej postawione tam zostaną nowe, przenośne toalety. W przyszłości, w przypadku podpisywania kolejnych umów na dzierżawę terenu, władze miasta planują dodać tam zapis, według którego administrator zostanie zobowiązany do przeprowadzenia w tym miejscu niezbędnych remontów, które poprawią wygląd i funkcjonalność targowiska.