Naczelny epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Jarosław Drobnik ocenił, że wobec odnotowanych w środę 36 tys. zakażeń przyrosty w kolejnych dniach piątej fali będą wzrastać i mogą dziennie sięgnąć nawet 100 tys. przypadków.
Zgodził się z opinią, że w ramach tzw. opieki przedszpitalnej lekarze POZ mogliby w leczeniu zakażonych odgrywać bardziej aktywną rolę, ale zwrócił też uwagę, że ich możliwości są jednak ograniczone.
"Iluzoryczny jest u nas dostęp do doustnych leków przeciwwirusowych, które mogliby stosować u pacjentów chorych na COVID-19. One jak na razie są w Polsce zagwarantowane jedynie dla pacjentów onkologicznych. Lekarze rodzinni mogliby głównie diagnozować, doglądać, monitorować stan chorych, a dzięki temu w sytuacji pogorszenia się stanu tacy pacjenci, np. ci wymagający tlenoterapii, szybciej trafialiby do szpitali” - powiedział prof. Drobnik.
Jego zdaniem, głównym problemem nadal w Polsce jest fakt, że spora grupa osób jest nadal niezaszczepiona i nie przeszła też testów, zatem nie wiadomo np. ile osób jest rzeczywiście ozdrowieńcami.
"Gdy mówiłem, że zdjęcie masek to błąd, bo nie uda się potem tak skutecznie z powrotem je przywrócić do noszenia, to traktowano to z niedowierzaniem. Podobnie z paszportem covidowym, który już dawniej, a obecnie to koniecznie powinien być podstawowym elementem aktywności społecznej. Już dawno powinniśmy przestać mówić o jakichkolwiek limitach w kinach, sklepach czy restauracjach. Trzeba wymagać paszportów” - powiedział lekarz.
Jego zdaniem, trzeba obecnie robić wszystko, co tylko możliwe, by starać się zmniejszać skutki tej piątej fali pandemii, która może okazać się paraliżem - szczególnie dla podmiotów ochrony zdrowia, czyli szpitali, szpitalnych oddziałów ratunkowych, transportu medycznego.
"Zapomina się o jeszcze jednym, że szpitale, łóżka szpitalne same nie leczą. Pracownicy ochrony zdrowia też normalnie żyją, kontaktują z rodziną, robią zakupy. Są w zdecydowane większości zaszczepieni, ale jak się zakażą to będą zmuszeni do izolacji. Kto ich zastąpi?” - powiedział prof. Drobnik.
Jego zdaniem, każdy element, który pomaga „wyłapać” osoby zakażone jest dobry, czyli wprowadzenie możliwości wykonania testów w aptekach, czy w zakładach pracy to ruch w dobrym kierunku.
"Trudno jednak ocenić, czy uda się upowszechnić tę formę walki z pandemią i czy np. testy tak wykonane będą wiarygodne. Czy osoby z wynikiem dodatnim znajdą się faktycznie w izolacji, czy właściciel fabryki nie będzie się obawiał, że potwierdzenie zakażenia doprowadzi do zatrzymania pracy” - podsumował lekarz.
Źródło: PAP