W stronę Polaków poleciały butelki
Zdobyta w 77. minucie przez Karola Świderskiego bramka zapewniła biało-czerwonym zwycięstwo 1:0, bardzo ważne w kontekście walki o awans do mundialu w Katarze. Chwilę później w cieszących się przy linii końcowej boiska polskich piłkarzy zaczęto rzucać różnymi przedmiotami. Obie drużyny zeszły z boiska do szatni. Grę wznowiono po około 20 minutach.
"Sędzia się zastanawiał czy przerwać mecz. Leciały pełne butelki. Było trochę niebezpiecznie, ale wróciliśmy do gry i dokończyliśmy to spotkanie" - powiedział Lewandowski w wywiadzie dla TVP.
"Minimalizm" w polskiej drużynie
Napastnik Bayernu Monachium przyznał, że sędzia miał "ciężką decyzję", a gdy okazało się, że trzeba dokończyć mecz, w polskiej drużynie było "trochę minimalizmu".
"Strzeliliśmy bramkę, mecz mieliśmy pod kontrolą. Zadanie wykonane, trzy punkty zdobyte" - ocenił.
Lewandowski podkreślił rolę dwóch zawodników rezerwowych, którzy przeprowadzili decydującą akcję. Świderski strzelił gola po precyzyjnym podaniu Mateusza Klicha.
"Wielokrotnie zawodnicy wchodzący z ławki pomagali nam wygrywać mecze. Super dośrodkowanie Mateusza, Świder wykończył idealnie. Akcja fajna, ale w ofensywie można było troszkę więcej zrobić i spróbować strzelić jeszcze jedną, dwie bramki" - skomentował.
Polacy liczą na baraże
Po wtorkowych meczach Polacy awansowali na drugie miejsce w tabeli grupy I. Zmniejszyli do trzech punktów stratę do prowadzących Anglików, którzy zremisowali w Londynie z Węgrami 1:1. Do mundialu awansuje tylko zwycięzca grupy, a druga drużyna zagra w barażach.
"Myślę, że Anglicy nie mają już gdzie zgubić punktów. Skupmy się na własnej robocie, na dwóch pozostałych meczach (z Andorą i Węgrami - PAP). Chcemy zdobyć sześć punktów i później zobaczymy, co nam to da" - dodał Lewandowski.
Źródło: PAP