– Pan Surowiecki był mistrzem w wypiekaniu bułeczek, czyli po prostu małych, okrągłych bułek (…) dla księżnej Aleksandry i jej gości. To były małe bułeczki pszenne, takie jak dzisiejsze śniadaniowe, z których często np. robimy sobie kanapki do szkoły czy pracy. Były one również zrobione z ciasta drożdżowego, ale miały jeden tajemny składnik, który nadawał im całej magii, a było to wówczas... mleko – opowiada Natalia Zyśk, przewodniczka z siedleckiego oddziału PTTK.
Dziś dodawanie mleka do drożdżowego ciasta nie jest niczym wyjątkowym, ale w tamtych czasach zrobiło furorę. Bułeczki były dzięki temu miękkie, białe i delikatne, jadano je popołudniami do kawy jako rodzaj przekąski czy deseru, prawdopodobnie np. ze świeżym masłem czy konfiturą. Stanowiły dużą atrakcję przyjęć księżnej i – jak można wyczytać w książce Rafała Dmowskiego i Artura Ziontka pt. „Siedlce w trzech pamiętnikach z XIX wieku”, już w tamtym czasie pamiętnikarze pisali o tym wypieku „słynne bułeczki siedleckie” i wspominali, że skradły też serce (albo raczej żołądek) króla.
– Wiemy, że te bułeczki były tak słynne i tak dobre, że z samych Siedlec jeździły bezpośrednio na dwór króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Król, który był w Siedlcach w roku 1783 najwidoczniej musiał zasmakować w tym specjale, skoro z siedleckiego dworu specjalnie na jego stół przywożono właśnie te bułeczki – wyjaśnia Pani Przewodnik.
Niestety, oryginalny przepis na bułeczki z dworu księżnej nie jest już w Siedlcach znany. Zaginął po śmierci Surowieckiego, choć podobno nieco wcześniej piekarz przekazał go koledze po fachu, którego przysłano do niego z jednej z warszawskich piekarni. Do dziś w niektórych miastach, np. w Lublinie, Kazimierzu Dolnym czy właśnie w Warszawie, można kupić bułki o tej właśnie nazwie. Wiadomo jednak, że są one wypiekane w sposób współczesny, a więc najprawdopodobniej ich smak tylko nieznacznie przypomina ten sprzed lat. Może lokalne piekarnie powinny postarać się odtworzyć smak dawnych bułeczek siedleckich i sprzedawać je jako lokalny specjał...? A może jest jakaś, która tego próbowała...? Więcej na ten temat usłyszycie w załączonym poniżej podcaście.
Polecany artykuł: